Tak jak wspominałam w tym wpisie, moja przygoda z Zero Waste rozpoczęła się ekstremalnie: 1,5 roku temu, kiedy to… przestałam myć włosy. Tak naprawdę zaczęłam je myć tylko ciepłą wodą, ale dla niektórych jest to jednoznaczne (to osądzające spojrzenie na moje włosy, kiedy się do tego przyznam). I co? Skoro trwa to 1,5 roku to znaczy, że nie jest źle. Jest nawet lepiej, ja jestem zachwycona! Wpis będzie długi, ale też pytań w tym względzie jest sporo, więc przygotujcie się! Jak co to czytajcie tylko nagłówki i to co Was najbardziej interesuje 😀 Mam nadzieję, że się nie zanudzicie!
I jak?
Mam dużo silniejsze, bardziej lśniące włosy niż wcześniej, z mega objętością, utrzymującą się cały czas. Nie muszę szukać kolejnych metod ich odżywienia, wzmocnienia i ułożenia. Może nie zawsze uwielbiam je na okrągło w 100%, ale kto z nas jest wiecznie zadowolony ze swoich włosów? Na pewno ani razu przez głowę nie przeszła mi myśl powrotu do mojego wcześniejszego „cudownego” rytuału olejowania, stosowania wcierek, szamponu, odżywek, mgiełek i olejków na końcówki, przeprowadzanego minimum co 2 dni. Nie zapominajmy, że to też trzeba kupić i magazynować w łazience (o ile lżejsze są moje przeprowadzkowe kartony!).
Teraz o samej metodzie - co to no poo?
Chodzi o wykluczenie używania szamponu (no poo = no shampoo), a tym samym wszystkich SLSów, parabenów i reszty chemii. Niektórzy stosują mąkę żytnią, samą odżywkę, sodę + ocet i kilka innych tajemniczych opcji. Ja się skupię na tym, do czego dostęp ma każdy: myciu włosów wodą.
Jak myć włosy?
Dłużej i rzadziej, ciepłą wodą, ale nie gorącą. Po prostu myjemy włosy tak, jak szamponem, tyle że wodą. Po miesiącach praktyki czuje się, kiedy są umyte – są inne w dotyku i – o dziwo – objętości (tak, pod prysznicem idzie to wyczuć). Na początku są tłustawe, a po myciu bardziej miękkie, jakby po odżywce, trochę nawoskowane. Ale: nigdy nie myję włosów głową w dół nad wanną. Aktualnie są na tyle ciężkie, że nie mogę ich wtedy domyć przy skórze na czubku głowy, więc zawsze robię to na stojąco pod prysznicem.
Niestety czasem jak myję włosy w innym miejscu niż to, do którego jestem przyzwyczajona, mam wrażenie, że się one ciągle „kleją” (moja aktualna diagnoza to różnica w twardości wody). Jeśli nie umiem tego znieść to stosuję sodę + ocet, bo potem znów mogę nie stosować nic.
I istotne – po wyjściu z prysznica trzeba dokładnie rozczesać włosy. Po wysuszeniu wyglądają zdecydowanie lepiej, szczotka jednak ładniej rozprowadza sebum i włosy się nie sklejają. Swego czasu rozczesywałam je też w czasie prysznica.
Wyjście awaryjne: soda + BIO ocet jabłkowy
W razie jak spodziewam się problemów, albo jak mnie po prostu moje włosy denerwują, zabieram ze sobą pod prysznic słoik z sodą i szklankę z chluścikiem octu jabłkowego (tak na oko 2 łyżki albo na jasno żółty kolor). Moczę włosy, sypię na rękę sodę, myję, spłukuję (włosy są trochę „tępe”), potem dolewam do szklanki z octem ciepłej wody i tym płuczę włosy. Robią się „śliskie”. Potem jeszcze raz spłukuję czystą wodą i mam włosy idealne!
Jak dbać o włosy poza myciem?
Tutaj odpowiedź jest tak przyjemnie prosta. Sprawdza się zarówno przy włosach do pępka jak i do ramion (ale jest ciężej doczesać te do pępka, choć czasem za nimi tęsknię). Polecam i stosuję 2 rzeczy:
– szczotkę to włosów Tangle Teezer – do szybkiego codziennego rozczesania, masażu skóry głowy.
– szczotkę z włosia dzika – z nią czasem siadam przed serialem/youtubem/webinarem i dokładniej przeczesuję włosy, rozprowadzając palcami sebum po całej długości.
Opinia fryzjera
Jeśli dostaję komentarze na temat włosów, to pozytywne (chociaż pewnie są tacy, co się nie przyznają, że im się nie podoba). Ale: nie śmierdzą ani nie wyglądają na tłuste. Mój fryzjer, który zna mnie i moje włosy od 7 lat zachęcał do zostania przy tym, co włosy lubią najbardziej i nawet nie widział konieczności stosowania olejku na końcówki (przy włosach do pasa!).
Największy problem?
Moim największym problemem było uwierzenie w to, że to może działać i nie jest totalną obleszką. Udało mi się wypróbować to w czasie wakacji, a siostra powstrzymała mnie przed rezygnacją. Ale! To nie jest i nie było łatwe. Trzeba się przyzwyczaić do innego dotyku włosów (są sztywniejsze i na początku dziwnie tłustawe), a pierwsze dni/tygodnie mogą być szalone. Myjesz włosy i masz wrażenie, że ich nie domywasz, bo ciągle są lekko klejące. Ja na początkowym stadium myłam je codziennie i dużo czesałam. To stadium jednak mija i odkrywa się niespodziewane korzyści.
Czy jest to dla każdego?
Nie wiem. Mówi się, że nie, a mi się wydaje, że jest to kwestia tylko cierpliwości i znalezienia swojego sposobu. Mam wrażenie, że najlepiej na tym wyjdą faceci, bo rozczesanie włosów pójdzie im najszybciej. Za to kobiety najwięcej na tym zaoszczędzą :D.

WASZE PYTANIA
Teraz odpowiem na pytania, które się pojawiły na naszym instagramie:
Ewentualne korzyści?
Moje ulubione pytanie! Najfajniejsze jest słowo „ewentualne”, bo jednak trzymam się tego od 1,5 roku, więc to są wymierne korzyści! Wymienię cztery największe:
– oszczędność czasu – mogę myć włosy co około 5 dni! A jak mi się nie chce to mogę nawet przeciągnąć i nie wygląda źle. Marzenie!
– obojętnie przechodzę obok wszystkich produktów do włosów i mam wolną głowę od myślenia i szukania, co zrobić i ile jeszcze kasy wydać, żeby moje włosy wyglądały lepiej. To niesamowita wolność psychiczna! Chciałabym to przenieść na całą resztę pielęgnacji.
– jestem wciąż zachwycona objętością i tym jak się układają. Żadna pianka nie utrzymała mi takiej objętości przez 4/5 dni. Jak zakręcę włosy na lokówce, to na drugi dzień wyglądają tak samo. Na trzeci są już mniejsze, ale trzymają się do następnego mycia (wcześniej z pianką fryzjerską, trzymały mi się w sumie też dobrze: aż DZIEŃ). Jak rozpuszczę po kitce, to nie jestem przylizusem, tylko mam naturalnie pofalowane włosy.
– mam ładniejsze, grubsze warkocze, które się trzymają cały dzień. Tak samo jakieś koczki i upięcia – włosy są sztywniejsze, gładsze i jak je zepnę, tak zostają.
Jak długo trwał okres przejściowy?
Tutaj z góry trzeba dać denerwującą odpowiedź: to kwestia indywidualna. Ale u mnie były to 3 najgorsze niewyjściowe tygodnie (w tym 2 w Chorwacji, co jest sprytnym wyjściem, bo tam nikt nie rozkminia czy to tłuste czy mokre. Chyba…). Potem jeszcze kolejne z 3 tygodnie były newralgiczne, ale tu chyba bardziej rolę odgrywała psychika – trudno mi było uwierzyć, żeby włosy wyglądały na umyte, kiedy nie były „umyte” w znaczeniu mi znanym. W razie co, ratowałam się suchym szamponem.
Tak w ogóle można? Czy woda domywa sebum?
Można! I jestem tego najlepszym przykładem! Ale niestety, woda nie domywa. Ale tutaj pytanie: czy naprawdę chcemy domyć sebum? To nasz naturalny olejek, który najlepiej nawilża włosy, ma właściwości antybakteryjne i przeciwgrzybiczne. Nie wygląda fajnie jak jest go za dużo, ale to się normalizuje. Woda pozwala nam zmyć kurz i wszystko co się na włosy dostaje, a poza tym rozprowadza delikatnie sebum. Nie widać tego efektu w tym pierwszym miesiącu, ale po czasie naprawdę włosy wyglądają na umyte (mam nadzieję, że na zdjęciach to zauważycie ;)).
Co ze swędzeniem?
Podrapać się! Najlepiej szczotką (u mnie tangle teazer). „Pomasować” w ten sposób skórę głowy. Ja większych problemów nie miałam.
Czy te włosy śmierdzą? 😀
No moje jakoś nie śmierdzą. Pachną… włosami, nie wiem jak to opisać. Jak co to mogę dać powąchać (już niektórzy dotykają w niedowierzaniem, więc może nie byłoby w wąchaniu nic dziwnego). W sumie nie zaobserwowałam u siebie jakiejś mocnej różnicy w tym względzie (w sensie żeby na początku pachniały bardziej a teraz mniej).
Jakie były Twoje włosy przed rozpoczęciem mycia wodą?
Trudne pytanie, bo mi zawsze trudno takie diagnozy sobie stawiać. Musiałam je myć co drugi dzień, ale na ten drugi popołudniu wyglądały już gorzej (to chyba jeszcze nie są przetłuszczające się, ale nie były jakieś super suche). Poza tym trudno mi było cokolwiek upiąć, bo mi się włosy łatwo wysypywały. Po lokówce się szybko prostowały. To na tyle diagnozy, sory 😀
Czy mogę używać pudru do włosów?
Możesz używać wszystkiego, co udaje ci się domyć wodą i nie zaobserwujesz potem jakichś większych problemów.
Macie może jeszcze jakieś pytania, na które w polskich internetach odpowiedzi nie znaleźliście (sama miałam ten problem, bo serio nie ma kogo spytać)?
A jeśli udało mi się Was zachęcić, to życzę Wam przede wszystkim wytrwałości!
Nareszcie znalazłam kogoś kto stosuje ta metodę. Ja od 1,5 roku myje włosy sodą i octem, u mnie super się sprawdza, nie mam problemu z przesuszonymi włosami. Teraz pohennowalam włosy i w związku z tym ze soda wypłukuje hennę chce spróbować mycia sama woda. Dam znać za ok 6 tygodni 😉
Ale cudownie, że do nas trafiłaś! Faktycznie w Polsce strasznie mało jest informacji na ten temat, sama pamiętam ile się naszukałam kompetentnego źródła. W razie pytań się koniecznie odzywaj! Trzymam kciuki najmocniej! Może udałoby Ci się myć sodą i octem tylko raz w miesiącu na przykład, wtedy już też byś przedłużyła trwałość henny.
Trafiłam na ten post w idealnym czasie 🙂 Od dłuższego czasu zastanawiałam się nad rezygnacjęą z szamponu, ale bałam się tego okresu przejściowego. A teraz kwarantanna, praktycznie nie wychodzę z domu i tylko mąż mnie widzi 😀 Najlepszy czas na takie eksperymenty. Pozdrawiam!
Dokładnie tak! Trzymam mocno kciuki! 🙂 Ja zaczęłam na urlopie, gdzie siedziałam ciągle w wodzie więc bardzo polecam takie okoliczności!
Drugi raz podchodzę do tej metody…w tej chwili zaczynam trzeci tydzień a moje włosy wyglądają strasznie…☹️ Jeśli napiszę są bardzo tłuste to zrozumiesz mnie źle ☹️ są obrzydliwe tłuste.. myje je codziennie (dlatego że biegam lub ćwiczę) …mam nadzieję, że tym razem się nie poddam……
A ile już udało Ci się wytrzymać? Rozumiem co masz na myśli i początki są bardzo trudne i trochę niefajne. Ale skóra też potrzebuje czasu się przestawić i dostosować do nowej sytuacji. Może spróbuj np. raz na tydzień sodą i potem spłukiwać roztworem octu jabłkowego 🙂
Bardzo ciekawy post! Ja przestałam używać szamponu około 4 miesiące temu i niestety u mnie nie jest tak kolorowo :/ włosy bardzo mocno się kleją, ciężko się je rozczesuje i jakby obciążają skórę głowy (boli przy małych pociągnięciach). Próbowałam twojego sposobu z sodą i octem, jednak po użyciu było jeszcze gorzej 🙁 Nie wiem już co robić, bo mimo wszystko, włosy pierwszy raz w życiu są tak ładnie dociążone
Niestety faktycznie jest to sprawa indywidualna i ja znam może z 2 osoby, którym się też tak udało. U mnie kluczem było częste czesanie szczotką z naturalnym włosiem. Tangle teazer na przykład mi nie zapewniał tak fajnego rozczesania i rozprowadzenia sebum. A jaki ocet używałaś? I w jaki sposób?